Śladami legend sandomierskich

W dniu 3 października br. uczniowie naszej szkoły pod opieką pań nauczycielek: Danuty Rolek, Małgorzaty Pater – Łosek
i Joanny Dudzińskiej – wybrali się na nietypową wyprawę
do Sandomierza. Nie była to zwyczajna wycieczka, mimo iż uczniowie wielokrotnie odwiedzali sandomierski gród, to tym razem miało być inaczej…

Naszą wyprawę rozpoczęliśmy od wizyty w Bibliotece Seminaryjnej, gdzie mieliśmy niecodzienną okazję obejrzeć m.in. XIII-wieczną Biblię w tłumaczeniu św. Hieronima. Było to wielkie zaskoczenie, ponieważ jest to ogromna, oryginalna księga pisana ręcznie, bardzo starannym i ozdobnym pismem wraz z kolorowymi ilustracjami. Ponadto obłożona jest w deski i wreszcie można było się przekonać – co tak naprawdę znaczy powiedzenie: „czytać od deski do deski”. W czasie pobytu w tym niezwykłym miejscu poznaliśmy także dzieje najdawniejszego piśmiennictwa, zwiedziliśmy również magazyn, gdzie książki „odpoczywają” oraz archiwum, gdzie odnaleźliśmy wiele innych perełek czytelniczych. Dodatkową ciekawostką była nasza obecność w murach seminarium, gdzie okazało się, że tu również są „uczniowie” oraz rozbrzmiewa dzwonek na przerwę lub na zajęcia lekcyjne (wykłady). Bardzo mile spędziliśmy tam czas,a przy okazji uzyskaliśmy wiele naprawdę ciekawych informacji, żeby docenić rolę czytelnictwa i piśmiennictwa.

Kolejnym punktem naszej wyprawy była krypta grobowa w podziemiach kościoła św. Józefa, gdzie od ponad 300 lat „śpi snem wiecznym” wojewodzianka sandomierska Teresa Izabela Morsztynówna, którą można oglądać w szklanej trumnie. Przy okazji poznaliśmy legendę o niezwykłym życiu wojewodzianki. Podążając śladami sandomierskich legend – dotarliśmy do miejsca, gdzie znajduje się wejście do podziemi, w których wg legendy zginęli w XIII w.  Tatarzy, których podstępem wprowadziła tam inna dzielna sandomierzanka Halina Krępianka, aby uratować miasto przed najeźdźcami, przy okazji poświęcając swoje życie.

Następnie swoje kroki skierowaliśmy w stronę Ucha Igielnego, które jest pozostałością po przejściu dla miejscowej ludności w dawnych murach obronnych miasta. Dziś wg legendy może tędy spokojnie przejść tylko uczciwy człowiek. Niedaleko znajduje się ogromnych rozmiarów pierścień z imponującym oczkiem z krzemienia pasiastego charakterystycznego dla rejonu sandomierskiego. Krzemień pasiasty miał i ma do dziś wiele zastosowań, ale uważa się powszechnie, że każdy, kto go posiada jest szczęśliwszy, dlatego nazywa się go „kamieniem optymizmu”.
Będąc w okolicach katedry sandomierskiej, zamku i kościoła św. Jakuba – zmierzyliśmy się z kolejnymi niezwykłymi opowieściami, które w pewnym sensie ożywiają te miejsca i pozwalają poznać bogactwo regionalnych historii, a przy okazji docenić pokoleniową pielęgnację ich tradycji.

Kolejnym punktem naszej wycieczki było zwiedzanie Domu Jana Długosza, gdzie pani przewodnik w interesujący sposób opowiadała o znajdujących się tam zabytkach piśmiennych, które przetrwały tyle „burz” historycznych. Były tam też tzw. Księgi drzewne z początku XIX w., które są niezwykłym zbiorem przeróżnych gatunków drzew i innych roślin.
W zbiorach muzeum znajduje się także wiele innych ciekawych,zabytkowych przedmiotów, a wśród nich znajduje się niecodzienny eksponat – skórzane rękawiczki królowej Jadwigi, która, jak legenda głosi, ofiarowała je jako podziękowanie za gościnę w czasie podróży. Aż trudno uwierzyć, że tylko mała szybka dzieli nas od takiego znaku historii. Oczarowani historią, skierowaliśmy się w stronę Starego Rynku, gdzie każdy budynek, mógłby wiele powiedzieć o najdawniejszych wydarzeniach.
Po tylu atrakcjach nadszedł czas na wypoczynek przy regionalnym jedzeniu.

Niestety czas naszej wyprawy dobiegał końca i wróciliśmy
do szkoły.

Wycieczka do Sandomierza była jednym z wielu naszych działań związanych z projektem promującym czytelnictwo w naszej szkole, aby w niekonwencjonalny sposób uświadomić uczniów o konieczności i zaletach czytania.
                                                                 tekst: J. Dudzińska
                                                                 zdjęcia: M. Pater-Łosek